poniedziałek, 5 grudnia 2011

29. "Fiolet" Magdalena Kozak


Autor: Magdalena Kozak
Tytuł: Fiolet
Wydawnictwo: Runa
Liczba stron: 528
Ocena: 5/6


Czasy współczesne, godzina siódma rano, Warszawa, centrum miasta. Ludzie spieszą do pracy, samochody stoją w korkach, panuje chaos. Szara codzienność, obrazek, który można ujrzeć niemal codziennie. Na Placu Defilad wyrasta kwiat – fiołek. Jednak nie jest to zwykła roślina – w ciągu kilkunastu minut zabija wszystkie oddychające istoty, które znalazły się w pobliżu. Niewidzialny morderca - cyjanowodór unosi się w powietrzu, a kwiat wciąż rośnie, by wkrótce przesłonić Pałac Kultury. Fiołek zapuszcza swe korzenie w niemal wszystkich krajach świata. Skąd pochodzi? Czy to początek inwazji? Jak go powstrzymać?

Do książki podchodziłam sceptycznie, nie mam bowiem doświadczenia z polskimi autorami fantasy. Jednak już pierwsze kilkanaście stron okazało się ogromnym zaskoczeniem. I nie chodzi tu tylko o twór, z którym musi zmierzyć się ludzkość, ani o to, że akcja rozgrywa się w Polsce. Nie zdradzę szczegółów, powiem tylko, że było to coś, czym Magdalena Kozak zaskarbiła sobie moje zaufanie i sprawiła, że czytałam z wypiekami na twarzy. Szkoda tylko, że napięcie nie utrzymywało się przez cały czas, tylko to podnosiło się to opadało, by trzymać się przeważnie tej niższej granicy.

Ogromną zaletą książki jest umiejscowienie jej akcji w Warszawie. Opis skażonej strefy, która powstała w centrum miasta jest plastyczny i wyrazisty. Znajomość topografii stolicy sprawia, że Czytelnik może zobaczyć oczyma wyobraźni, jak wygląda to miejsce z perspektywy autorki. Zgliszcza, wraki samochodów, stosy napuchniętych trupów i olbrzymi Fiołek to dość sugestywne obrazy. Dodajmy do tego Drwali, Stróżów i Hieny – wszystkich w kombinezonach i mamy niemalże Zonę Czarnobylską.

Jednak głównymi bohaterami książki pozostają Osy – załoga spadochroniarska, której celem jest udaremnienie rozprzestrzeniania się nasion tajemniczej rośliny. Na pierwszy plan wysuwa się Milka – pierwsza kobieta w elitarnym oddziale, zakochana w jego przywódcy – charyzmatycznym Drakkarze. Mimo, że skoczkowie są bez wątpienia herosami, próżno szukać u nich cech charakterystycznych dla tej grupy. To zwykli ludzie, kochający powietrze, niezwykle odważni, lecz mający swoje słabości. Zamiłowanie do tak niebezpiecznego sportu nauczyło ich, że każdemu skokowi towarzyszy ryzyko, dlatego śmierć kolegi starają się przyjmować spokojnie. Nie oznacza to oczywiście, że są bezduszni. Autorka umiejętnie ukazała nam ich psychikę, kreując bohaterów wyrazistych, z krwi i kości.

W Fiolecie dużo jest zwrotów akcji, tajemnic i niedopowiedzeń. Czytelnik nie dostaje gotowych rozwiązań na talerzu, akcja rozwija się powoli, a interesujące nas informacje pojawiają się stopniowo. Poza wspomnianymi Osami, poznajemy przedstawicieli Stróżów, którzy pilnują porządku w strefie nachodzonej przez żądnych łatwego zarobku szabrowników. Dwóch z nich stanie się bardzo istotnymi postaciami. Dowiadujemy się również w jaki sposób Drwale starają się unieszkodliwić Fiołka. Na horyzoncie pojawi się międzynarodowa mafia i organizowany w największej tajemnicy, nielegalny Wyścig. Będziemy mieli również okazję przekonać się, jak na inwazję zareaguje polski rząd. To sporo wątków, jednak są one poprzeplatane w sposób przemyślany i tworzą zgrabną całość, uzupełniając się nawzajem.

Fiolet Magdaleny Kozak jest pozycją dobrą, być może nawet bardzo dobrą, lecz odnoszę wrażenie, że czegoś tu zabrakło. Trudno jest się przyczepić do fabuły, czy bohaterów. Język, którym operuje autorka jest prosty i nawet wulgaryzmy, czy spadochroniarski żargon nie przeszkadzają w lekturze, tylko dodają jej smaku. Nie jest to ani standardowa fantastyka, ani science fiction. Jednakże wielbiciele dobrej akcji, którzy lubią być zaskakiwani z pewnością znajdą tu coś dla siebie.

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu Runa.

28. "Krzyż Południa. Rozdroża" Jakub Ćwiek


Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: Krzyż Południa. Rozdroża
Wydawnictwo: Runa
Liczba stron: 336
Ocena: 4/6


Twórczość Jakuba Ćwieka poznałam przy okazji jego sławnego Kłamcy i od razu przypadła mi do gustu. Z tego powodu, z radosnym oczekiwaniem, pełna napięcia sięgnęłam po Krzyż Południa. Rozdroża. Już sam główny bohater zapowiadał wciągającą i pełną zwrotów akcji powieść. Niestety, jak to często bywa w przypadku legendy – nijak się ona miała do rzeczywistości.

Cała rzecz dzieje się na terenach Ameryki, w okresie wojny secesyjnej. Jednakże, nie próbujmy czerpać stąd wiedzy potrzebnej na lekcję historii. Jak sam autor mówi, w jego książce elementy historyczne więcej mają wspólnego z fikcją niż z faktami. Jak to w przypadku konfliktu zbrojnego bywa, czeka na nas dużo strzelania, wybuchów, krwi i fruwających fragmentów ciał, a to wszystko opisane w sposób barwny i dynamiczny.

Najmocniejszym punktem pozycji jest główny bohater – Jeremiah Cross, konfederacki kapitan, legendarny Krzyż Południa. Poznajemy go z mocno ubarwionych żołnierskich historyjek, przekazywanych przy ognisku. Dla towarzyszy z południa jest on bohaterem i ostatnią deską ratunku, a niebieskie kurtki boją się go jak diabła. Z jednej strony Czytelnikowi jawi się on jako tajemniczy, niezwykle silny i prawdopodobnie obdarzony nadludzką mocą człowiek-widmo, jednak gdy poznajemy go bliżej… Jeremiah Cross jest mężczyzną z krwi i kości, diabelnie inteligentnym i przebiegłym, ale wciąż śmiertelnikiem. Zderzenie rzeczywistości z legendą zostało tutaj bardzo ciekawie i plastycznie ukazane, co jest ogromną zaletą książki.

Kolejnym bardzo istotnym i interesującym wątkiem, który został tu wpleciony jest pojawienie się Barona Samediego. W religii voodoo jest to przywódca wszystkich duchów, mistrz magii i pan podziemi. U Ćwieka przedstawia się jako bóg i obiecuje swym wyznawcom wolność i potęgę. Spodobało mi się, że autor nie skupił się tylko na wojnie Północy z Południem i zwrócił uwagę na jakże istotną kwestię murzyńską. Ciemnoskórzy są tu zniewolonymi ludźmi, którzy starają się kultywować swoje tradycje, choć widzimy, że powoli przestawiają się na modłę amerykańską. Samedi jest jakby głosem ich sumienia, nawołującym do walki o wolność i powrót do starej religii. Ta postać z pewnością wiele namiesza.

Tym, co najbardziej irytowało mnie podczas lektury był natłok nazwisk, postaci i miejsc. Ciężko było połapać się o kogo chodzi, kto walczy za Południem, a kto za Północą. Bohaterowie przychodzili i odchodzili, panował totalny chaos. Dla osób, które podobnie jak ja, niewiele wiedzą na temat wojny secesyjnej, może być trudno przez to przebrnąć. Często gubiłam się, nie wiedziałam już kto jest kim i dlaczego. To w znacznym stopniu utrudnia zrozumienie treści i czerpanie radości z czytania. Kolejna wada to brak zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Opisy bitew są treściwe i dynamiczne, jednak podczas lektury nie czujemy żadnego dreszczyku emocji. Trudno jest sympatyzować z bohaterami, których ledwo znamy, a którzy pojawiają się na chwilę, by umrzeć lub zostać porzuconymi. Można to zrzucić na karb niechlujności autora, jednak znając jego twórczość skłaniałabym się raczej ku celowemu zabiegowi. Być może wygląda to w ten sposób, by zwrócić naszą uwagę, na coś lub kogoś innego?

Krzyż południa. Rozdroża jest pierwszą częścią większego cyklu. Mimo, że wzbudziła we mnie mieszane uczucia, nie mam zamiaru jej porzucić, wręcz przeciwnie, czekam z niecierpliwością na kolejny tom. Muszę dowiedzieć się, jak potoczą się losy Crossa, jaki jest prawdziwy powód wizyty Samediego i jak rozwinie się kwestia białych kapturów. Oczekuję trzymającej w napięciu akcji i czytania z zapartym tchem. Jeżeli takie wrażenie wywarła na mnie ta książka, to z czystym sumieniem polecam jej lekturę.

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu Runa.

piątek, 2 grudnia 2011

"Ludzka miłość" Patronat Sztukatera

Do księgarń trafiła właśnie najnowsza książka Andreïa Makine’a, jednego z najpoczytniejszych francuskich pisarzy, którego powieści przetłumaczono dotąd na ponad 30 języków.


Bohater książki Andreïa Makine’a, Eliasz Almeida, przechodzi przez życie, będąc świadkiem bestialstwa na granicy ludzkiej wytrzymałości. Poznaje hipokryzję i okrucieństwo rewolucji. Towarzyszenie Almeidzie w jego wędrówce przez ogarnięte rewolucyjną gorączką kraje XX wieku pokazuje, że tylko dzięki miłości można pozostać człowiekiem i zachować godność wbrew barbarzyństwu otaczającego świata…
Na przykładzie aktualnych stosunków między Afryką a krajami europejskimi autor w drastyczny sposób ukazuje mechanizmy rządzące działalnością międzynarodowych organizacji pozarządowych – korupcję oraz egoistyczną walkę o wpływy.
„Ludzka miłość” jest powieścią wstrząsającą – w naturalistyczny sposób pokazuje okrucieństwo, przynosząc jednak pełne nadziei przekonanie, że podążanie za humanistycznymi ideałami jest możliwe.
Angolczyk, Eliasz Almeida, jako mały chłopiec jest świadkiem śmierci matki torturowanej przez Portugalczyków za udział męża w walce o niepodległość u boku Lumumby. Po jej śmierci Eliasz przedziera się do ojca, by walczyć o wolność ludu. Po walkach w afrykańskiej dżungli, gdzie spotyka Ernesta Che Guevarę, Almeida jedzie na Kubę, gdzie styka się z rewolucją kubańską i jej wodzem, Fidelem Castro, a następnie udaje się do Moskwy, by wykształcić się na zawodowego rewolucjonistę. W Moskwie poznaje Annę, którą będzie kochał do końca życia miłością bez granic. Nie zmieni tego ani oddalenie, ani małżeństwo Anny, ani okrucieństwa, jakich Eliasz będzie świadkiem podczas walk w Afryce, do której powróci po latach, by poświęcić życie afrykańskiej rewolucji. Zanim to jednak nastąpi, odkrywa z Anną Syberię i poznaje dzięki naocznym świadkom drugą stronę rewolucji – syberyjskie gułagi.


O autorze:
Andreï Makine urodził się w 1957 r. na Syberii. W 1985 roku uzyskał doktorat z literatury na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. W 1987 roku podczas podróży do Francji uzyskał azyl polityczny i osiadł w tym kraju na stałe, poświęciwszy się wyłącznie pisarstwu. Andreï Makine pisze po francusku. W 1990 roku ukazała się jego pierwsza książka Córka bohatera Związku Radzieckiego (La fille d'un héros de l'Union soviétique). Makine jest laureatem prestiżowych francuskich nagród literackich: Goncourtów, Medicis, RTL, Laterna Magica (za najlepszą powieść, którą można przełożyć na język kina). Poza granicami Francji został uhonorowany nagrodą Eevy Joenpelto w Finlandii w 1995 roku za Francuski testament oraz nagrodą Księcia Monako za całokształt twórczości. W Polsce ukazały się dotąd następujące powieści Makine’a: Francuski testament, Zbrodnia Olgi Arbeliny, Rzeka miłości, Requiem dla Wschodu i Muzyka życia.


Książkę można dostać w dobrych księgarniach na terenie całej Polski oraz w promocyjnej cenie w księgarni internetowej wydawnictwa Akcent.


środa, 30 listopada 2011

27. "Kwiat pustyni" Waris Dirie


Autor: Waris Dirie
Tytuł: Kwiat pustyni
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 256
Ocena: 6/6

Wychowała się na somalijskiej pustyni wśród Nomadów. W wieku pięciu lat została bestialsko okaleczona. Gdy miała lat dwanaście uciekła z domu, by uniknąć małżeństwa ze starcem. W końcu trafiła do Anglii, gdzie rozpoczęła się jej wielka kariera modelki. To ona pierwsza sprzeciwiła się okrutnej tradycji kultywowanej od setek lat, która do tej pory zbiera ogromne żniwo. Waris Dirie, w swej pierwszej książce Kwiat pustyni, zwróciła oczy całego świata na problem obrzezania dziewczynek. Jej historia poruszyła miliony i stała się początkiem walki z bezsensownym procederem.

Otwierając tę książkę stajemy twarzą w twarz z autorką i zostajemy biernymi uczestnikami jej opowieści. Mimo tragizmu swej historii, kobieta mówi do nas w sposób prosty i przystępny. Stara się opowiadać wszystko po kolei, choć czasami wraca do wspomnień, by coś wytłumaczyć, bądź przypomnieć. Dowiadujemy się tu wielu interesujących faktów na temat życia Nomadów, ich wierzeń i codziennych zmagań z nieprzychylną naturą. Z drugiej strony poznajemy wymagający świat modelingu z perspektywy zwykłej dziewczyny.

Jednak najważniejszym tematem całej książki jest obrzezanie dziewczynek. W wielu kulturach arabskich jest to tradycja, coś co trzeba zrobić, bo postępowano tak od wieków. Dla młodej bohaterki, która nie miała pojęcia z jakim niebezpieczeństwem i cierpieniem wiąże się ten rytuał, „stanie się kobietą” było czymś czego oczekiwała z niecierpliwością. Dziewczyna, która nie poddałaby się obrzezaniu byłaby splugawiona i żaden mężczyzna nie chciałby jej za żonę. Zwolennicy tego obrzędu powołują się na Koran, mimo że często nie potrafią czytać. A szkoda, ponieważ święta księga Islamu nie wspomina o nim nawet słowem.

Podczas lektury Kwiatu pustyni łzy często spływały po policzkach. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak można tak bardzo skrzywdzić dziecko, okaleczając je, wyrywając kobiecość, skazując na życie w ciągłym bólu. Jak bezduszna może być matka, która pomaga w tym haniebnym czynie. Krzyk i płacz małej Waris docierał do mnie znad stronic książki, ściskając za serce. Mogę tylko gratulować i dziękować jej za to, że mimo tak bolesnych wspomnień postanowiła o nich mówić. Dzięki jej sprzeciwowi coraz więcej somalijskich wiosek odchodzi od krwawej tradycji. W moich oczach Waris Dirie stała się bohaterką.

Ze względu na drastyczne opisy pewnych sytuacji, Kwiat pustyni to książkach dla osób o mocnych nerwach. Jest ona przepełniona niewysłowionym cierpieniem, żalem i poczuciem niesprawiedliwości. Z drugiej jednak strony to powieść o niezwykłej sile i wytrwałości w dążeniu do celu. Waris uczy, by nigdy się nie poddawać, by nie przejmować się chwilowymi niepowodzeniami tylko cały czas iść na przód. Zachęcam do lektury jej wspomnień, dzięki nim możemy z nieco innej perspektywy spojrzeć na nasze własne życie i uwrażliwić się na krzywdę innych ludzi. Ta poruszająca powieść niesie za sobą naukę, z której warto jest wyciągnąć wnioski.

niedziela, 20 listopada 2011

26. "Czarny Pryzmat" Brent Weeks


Autor: Brent Weeks
Tytuł: Czarny Pryzmat
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 752
Ocena: 6/6

Brent Weeks zasłynął dzięki trylogii Nocny Anioł, której to pierwszą część Droga cienia miałam w swoich rękach, jednak po niespełna pięćdziesięciu stronach odłożyłam ją z niesmakiem i frustracją. Nie dziwi więc fakt, iż do pierwszego tomu nowego cyklu noszącego tytuł Powiernik światła podchodziłam raczej sceptycznie. Jednakże Czarny Pryzmat porwał mnie już od samego początku i nie pozwolił się ze sobą rozstać, aż do końca. Cieszę się, że mimo początkowego zniechęcenia do autora sięgnęłam po tę książkę. Dzięki temu oswoiłam się z jego stylem i wiem, że do Drogi cienia z pewnością wrócę.

Na ogromną pochwałę zasługuje innowacja, jaką Weeks wprowadził do świata magii, bowiem w krainie Siedmiu Satrapii czarujemy kolorami i światłem. Osoby obdarzone mocą krzesania mogą używać jednej (monochromaci), dwóch (dichromaci) lub trzech i więcej (polichromaci) barw. Co więcej o charakterze, czy naturze krzesiciela świadczy kolor, którym włada. I tak niebiescy są spokojnymi strategami, a czerwoni porywczymi wojownikami. Jako że w krzesaniu ogromną rolę odgrywa światło, w nocy czy ciemnych pomieszczeniach staje się to niemal niemożliwe.

To, co u Weeksa najbardziej mnie denerwowało i skutecznie odstraszyło od jego poprzedniej książki to opisy i mam tu na myśli zarówno te dotyczące świata przedstawionego i magii, jak i osób, czy miejsc. Podczas lektury często odnosiłam wrażenie, że w danym momencie brakuje szerszego komentarza lub wyjaśnienia pewnych kwestii, czy mechanizmów. W końcu pojawia się tu coś zupełnie nowego – krzesanie, a autor nie zamierza tłumaczyć nam wszystkiego od pierwszych stron, czy nawet momentu pojawienia się pierwszego krzesiciela. Dopiero po jakimś czasie, gdy mętlik w głowie osiąga szczytu, a Czytelnik tworzy własne teorie, otrzymujemy oświecenie. Co ciekawe, mimo że stan ten może irytować, jakoś nie potrafię mieć tego za złe. Żeby naprawdę dobrze zrozumieć, o co chodzi u Weeksa, potrzeba totalnego skupienia i zwracania uwagi nawet na najmniejszy szczegół. W przeciwnym wypadku Czytelnik zrazi się i zniechęcony odłoży książkę na półkę, a byłaby to wielka szkoda.

Zazwyczaj główny bohater, czy to mężczyzna, czy kobieta, to postać charyzmatyczna, przystojna, silna i pewna siebie. W Czarnym Pryzmacie taką rolę odgrywa Kip, a raczej powinien. W sumie żaden z niego bohater, ot mały, niezdarny grubasek, którego poza tuszą wyróżnia cięta riposta i niewyparzony język. Niczego niespodziewający się chłopiec, w dość dramatycznej sytuacji dowiaduje się, że jest kimś wyjątkowym, a to dopiero początek niespodzianek. Z drugiej strony mamy postać prawdziwego herosa – sam Wielki Pryzmat, Gavin Guile. Co łączy tych dwóch i z czym przyjdzie im się zmierzyć? To dość ciekawa i pokręcona historia, której warto jest się przyjrzeć bliżej.

Lekturę Czarnego Pryzmatu zaczynałam z mieszanymi uczuciami. Momentami było dość ciężko nadążyć za falą nowych informacji, ale udało się. Nieporadność Kipa i jego nieumiejętność zachowania się w pewnych sytuacjach czasami drażniła i irytowała. Jednak podsumowując wszystkie plusy i minusy muszę przyznać, że było warto. Książka dostarczyła mi bardzo wielu miłych chwil. Było strasznie, tragicznie, zabawnie, a momentami nawet wzruszająco. Niejednokrotnie otwierałam szerzej oczy ze zdziwienia i czytałam jakiś fragment ponownie, by upewnić się, że dobrze zrozumiałam. Lektura spodoba się osobom, które w fantastyce wciąż poszukują czegoś nowego. Ja z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Wielka Gwiazdkowa Akcja Blogerska!

Zachęcam do wzięcia udziału w akcji zorganizowanej przez Avo_Lusion na jej blogu Książki zbójeckie
Zasady:
  • Do dnia 30 listopada 2011 osoby chętne do wzięcia udziału w akcji wysyłają maila ze swoim zgłoszeniem na adres: odoj86@tlen.pl
W treści maila należy podać następujące informacje:

- Nick blogerski
- Imię i nazwisko oraz adres do wysyłki upominku
  • Dnia 1 grudnia 2011 na blogu ogłoszona zostanie lista osób biorących udział w zabawie oraz pary - a więc, kto komu robi prezent
  • Tego samego dnia otrzymacie na maile nick osoby, której robicie prezent wraz z danymi do wysyłki
  • Prezenty należy wysłać pocztą do dnia 13 grudnia 2011, najlepiej priorytetem
  • UWAGA: wartość prezentu nie może przekroczyć 20 zł wraz z kosztami przesyłki. Dopuszczalne są prezenty robione ręcznie (koszty materiałów też się liczą), czy wszelkie inne, nowatorskie pomysły
  • Po otrzymaniu przesyłki należy zrobić relację na blogu! Najlepiej ze zdjęciami, wszystko zależy od waszej inwencji twórczej
  • Aby wziąć udział w akcji należy zrobić na swoim blogu notatkę informującą o akcji (przekopiowując treść zasad) wraz ze zdjęciem poniżej (można je podlinkować). Notatkę proszę zrobić jak najszybciej, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się o akcji
  • To, komu robicie prezent ma pozostać tajemnicą, zaskoczmy się wzajemnie!

czwartek, 17 listopada 2011

25. "Prawdziwy świat" Natsuo Kirino


Autor: Natsuo Kirino
Tytuł: Prawdziwy świat
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 296
Ocena: 3/6


Jako fanka twórczości Murakamiego, nie mogę sobie odmówić sięgnięcia po dzieła innych japońskich autorów. Gdy na jakiejś promocji wpadła mi w oko książka Natsuo Kirino Prawdziwy świat, bez wahania udałam się z nią do kasy. Nigdy wcześniej nie słyszałam o autorce, mimo że w Polsce zostały wydane już trzy jej powieści. Poza pochodzeniem pisarki, do lektury skłonił mnie zachęcający opis na okładce:
Zręcznie skonstruowany, mroczny i bezlitosny thriller psychologiczny przedstawiający gorzki obraz życia nastolatków w Japonii. Niepokojący i trzymający w napięciu – inny od wszystkiego, co do tej pory czytałeś”.
Niestety, po zweryfikowaniu jego treści, nie mogę się z nim zgodzić, ale o tym niżej.

Toshi, Terauchi, Yuzan i Kirarin to przyjaciółki, które podczas letnich kursów przygotowują się do egzaminów na studia. Gdy w brutalny sposób zamordowana zostaje sąsiadka Toshi, podejrzenia dziewczyn padają na jej syna, ucznia prestiżowego liceum i typowego outsidera, nazywanego przez nie Glistą. Kiedy chłopak znika, kradnąc rower i telefon komórkowy jednej z nich, znudzone bezbarwnym życiem bohaterki, chcąc tego, czy nie wikłają się w wyjątkowo niebezpieczną grę.

Autorka w sposób bezpośredni i brutalny ukazuje warunki życia przeciętnych japońskich nastolatków. Wyścig szczurów, do którego zmusza ich środowisko i rodzice, ciągłe pragnienie, by być lepszym, osiągnąć sukces i wybić się ponad rówieśników sprawiają, że młodzi ludzie są coraz częściej samotni i zaszczuci. Nawet szkolne przyjaciółki nie ufają sobie na tyle, by rozmawiać o wewnętrznych rozterkach i problemach, w wyniku czego właściwie się nie znają, a każda z nich nosi maskę, by ukryć to kim naprawdę jest.

Każdy rozdział pisany jest z perspektywy innego bohatera, dzięki czemu możemy poznać każdego z osobna i dowiedzieć się jakie jest jego spojrzenie na całą sprawę. Dowiadujemy się szczegółów z życia dziewczyn i Glisty, powoli odkrywając kto jest kim i dlaczego postępuje w taki, a nie inny sposób. To bardzo udany zabieg, gdyż Czytelnik może „wejść” w głowę bohatera i lepiej go zrozumieć. Jednak mimo to, trudno jest naprawdę zrozumieć zwłaszcza dziewczyny. Ich zachowanie jest wyjątkowo naiwne i wręcz głupie. Obcowanie z mordercą może być fascynującym przeżyciem, ale skoro człowiek ten zabił własną matkę i jest prawdopodobnie szalony, to co go powstrzyma przed skrzywdzeniem gadatliwej i nieznośnej dziewuchy? Czytelnik zastanawia się, czy autorka stworzyła je takimi w celu uwypuklenia pewnych wad i problemów, czy po prostu przesadziła z całym dramatyzmem.

W Prawdziwym świecie bardzo brakowało mi emocji. Nie wiem, czy Japończycy są tak gruboskórni i obojętni na krzywdę, ale śmierć i tragedia powinny poruszyć każdego człowieka. Zwłaszcza, że bohaterowie są młodymi ludźmi, którzy nie zostali poważnie doświadczeni przez życie i nie powinni być, aż tak oziębli i nieczuli. Łzy i żal pojawiają się na chwilę, ale są sztuczne i jakby wymuszone. Z tego powodu postacie wykreowane w książce nie przekonały mnie do siebie, były płaskie i irytujące, nie potrafiłam zrozumieć i polubić żadnej z nich.

Mimo wszystko Prawdziwy świat nie jest złą książką. Jeśli spojrzymy na to jak na pewnego rodzaju groteskę, możemy wyciągnąć interesujące, ale też nieco przerażające wnioski. Akcja nie porywa swym tempem, chociaż trudno jest się domyślić jakie kroki podejmą bohaterowie i jak to wszystko się zakończy. Polecam tę pozycję osobom zainteresowanym twórczością Natsuo Kirino i sympatykom literatury japońskiej. Być może znajdą tu coś dla siebie.

wtorek, 1 listopada 2011

24. "Gabinet osobliwości" Douglas Preston, Lincoln Child


Autor: Douglas Preston, Lincoln Child
Tytuł: Gabinet osobliwości
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 597
Ocena: 6/6


Podczas prac budowlanych grupa robotników dokonuje makabrycznego odkrycia – 36 poćwiartowanych ciał, zamurowanych w fundamentach. Wkrótce okazuje się, że zbrodni dokonano ponad sto lat wcześniej. Do akcji wkracza agent specjalny FBI Pendergast, werbując po drodze panią antropolog Norę Kellly. Bohaterowie odkrywają, że mordercą mógł być Enoch Leng – naukowiec, który w końcówce XIX wieku mieszkał w budynku, pod którym odkryto szczątki. Znaleziony w archiwach muzealnych list rzuca nieco światła na sprawę, nasuwając przy tym wiele pytań. Sytuacja komplikuje się, kiedy w Nowym Jorku zaczynają ginąć ludzie, a modus operandi wydaje się być taki sam, jak w przypadku stuletniej zbrodni.

Gabinet osobliwości to po Relikcie i Relikwiarzu trzecia część cyklu o egocentrycznym agencie specjalnym, autorstwa znakomitego duetu Preston i Child. Dla fanów sagi będzie to nie lada kąsek, ponieważ dowiemy się tu wielu interesujących rzeczy o głównym bohaterze i jego przeszłości. Dużo uwagi poświęcono także Norze Kelly, która w tym tomie nie dość, że zostanie wciągnięta w niebezpieczne śledztwo, to jeszcze napyta sobie biedy w miejscu pracy – Muzeum Historii Naturalnej. Spotkałam się z opinią, że opisy jej poczynań oraz losy pozostałych bohaterów pobocznych służą jedynie wypełnieniu miejsca i są niepotrzebne. Jednak jest to zasadne, biorąc pod uwagę fakt, że bohaterowie ci pojawiają się w kolejnych częściach.

Książka może przerażać, a wręcz zniechęcać swoimi gabarytami, w końcu 600 stron tekstu to nie lada wyzwanie. Wydawałoby się, że na Czytelnika czeka mnóstwo dłużyzn i nudy. Nic bardziej mylnego, autorzy tak skonstruowali fabułę, że wszystkie zawarte tu informacje są ważne dla śledztwa, a opisy bohaterów i ich charakterystyki przydadzą się osobom zamierzającym śledzenie dalszych ich losów. Preston i Child umiejętnie kierują akcją – wstrząsają, by po chwili uśpić naszą czujność, po czym następuje nagły zwrot i oczekiwanie w napięciu na dalszy ciąg. Warto jest skupić się i zwracać uwagę na szczegóły, ponieważ nigdy nie wiadomo, gdzie znajdziemy kolejną wskazówkę, zbliżającą nas do poznania prawdy.

Bohaterem, który zwraca na siebie największą uwagę jest bez wątpienia agent Pendergast. Już cechy fizyczne są intrygujące – jasne, prawie białe włosy, niezwykle blada cera, ubrany zawsze w czarny garnitur, przez co często mylony z przedsiębiorcą pogrzebowym. Pewny siebie, egocentryczny, piekielnie inteligentny, zaskakuje na każdym kroku swą wiedzą i umiejętnościami. W pamięci na długo pozostanie jego zachowanie podczas pobytu w szpitalu – nie wyraził bowiem zgody na narkozę w czasie operacji, co więcej obserwował pracę lekarza w lustrze, a już po wszystkim odmówił przyjmowania jakichkolwiek leków, nawet przeciwbólowych. Oczywiście nie zamierzał spożywać szpitalnych posiłków – dostarczano mu je z wykwintnej restauracji. Niektórym może się wydawać nadęty i zapatrzony w siebie, jednak przy bliższym poznaniu, z pewnością zachwyci niejednego Czytelnika.

Gabinet osobliwości to powieść, którą polecam wszystkim fanom kryminałów i powieści z dreszczykiem. Czeka tu na nas grono nietuzinkowych bohaterów, nawarstwiające się tajemnice, ciągle zwroty akcji i nieoczekiwane zakończenie. Osobom, które nie czytały pierwszych dwóch pozycji z cyklu, nie przeszkodzi to w cieszeniu się lekturą – fabuła skonstruowana jest w taki sposób, że ich nieznajomość nie wpływa na jej odbiór. Zachęcam również do zapoznania się z pozostałymi dziełami duetu Preston i Child – ich niesamowity styl i umiejętność prowadzenia akcji z pewnością zaskoczą i zachwycą każdego amatora gatunku.

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu G+J.

niedziela, 30 października 2011

23. "Jest takie miejsce" Wojciech Zawioła


Autor: Wojciech Zawioła
Tytuł: Jest takie miejsce...
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 220
Ocena: 5/6


Nauczona doświadczeniem, do debiutów podchodzę z dużą dozą ostrożności. Tak samo było w wypadku pierwszej książki Wojciecha Zawioły Jest takie miejsce… W końcu, co prezenter sportowy może powiedzieć o wojnie i o miłości – myślałam sobie, czytając opis na okładce. Okazało się, że byłam bardzo niesprawiedliwa w początkowej ocenie, bowiem jego dzieło wstrząsnęło mną, wzruszyło, wywołało uśmiech i zmusiło do wielu refleksji.

Narratorem powieści jest Wojtek, dziennikarz, który podczas pewnego popołudnia spędzanego w parku poznaje dość niezwykłą parę. Basia i Henryk to sympatyczni i z pozoru nie wyróżniający się niczym staruszkowie. Jednak historia ich życia, której początek opowiada pani Barbara okazuje się tak wciągająca, że wkrótce redaktor staje się częstym gościem w ich domu, by przy szarlotce i kawie wysłuchiwać kolei ich losu. Przenosimy się w przeszłość – do okresu II wojny światowej i powstania warszawskiego. To właśnie wtedy Barbarę i Henryka połączyła pierwsza i piękna miłość, by po krótkim czasie ich rozłączyć. Dowiadujemy się, jak wyglądała zniszczona, a potem odbudowywana Warszawa, jak żyli ludzie i jak radziła sobie siedemnastoletnia wtedy Basia. Historia jej życia opowiadana jest z zachowaniem kolejności chronologicznej. Autor dawkuje nam informacje, przerywając je często w najciekawszych momentach. Podczas tych przerw poznajemy bliżej Wojtka, jego rodzinę i pracę, a także przemyślenia na temat usłyszanej opowieści.

Jest takie miejsce… to chyba najpiękniejsza książka, jaką miałam okazję ostatnio przeczytać. Jej bohaterowie, a zwłaszcza Barbara, o której wiemy najwięcej, są tak rzeczywiści i wielowymiarowi, że mogliby być postaciami realnymi. Rozterki młodej dziewczyny, tęsknota za ukochanym, chęć odnalezienia go za wszelką cenę, a z drugiej strony wyrzuty sumienia i niepewność sprawiają, że staje się ona bardzo bliska Czytelnikowi. Współczujemy jej, przeżywamy niepowodzenia i wczuwamy się w sytuację.

Zawsze uważałam, że historia najlepiej smakuje podawana przez ludzi, którzy brali w niej czynny udział. Tak było i tym razem. Autor bez zbędnej koloryzacji i dramatyzmu przekazuje nam ustami Basi, jak żyło się ludziom w czasach wojny i tuż po niej. Obserwujemy odbudowującą się z gruzów Warszawę i razem z jej mieszkańcami płaczemy nad zniszczoną doszczętnie stolicą. Wraz z biegiem powieści przeżywamy kolejne lata, poznajemy nastroje społeczne w Polsce i zróżnicowane poglądy polityczne jej mieszkańców. Mimo wielu tragicznych i wyciskających łzy z oczu momentów, nie odnosimy wrażenia, że autor przesadza, czy celowo gra na naszych emocjach. Mam przecież świadomość, że rzeczywiście tak było, a nieco starsi Czytelnicy wiedzą o tym doskonale.

Jedynym mankamentem powieści jest to, że autor zbyt wiele uwagi poświęca poczynaniom i życiu osobistemu Wojtka. Z jednej strony to całkiem udany zabieg na trzymanie Czytelnika w napięciu i oczekiwaniu na ciąg dalszy właściwej historii. Z drugiej jednak, można stracić cierpliwość czytając o codziennych, mało znaczących czynnościach dziennikarza.

Lektura książki Jest takie miejsce… to idealny wybór na melancholijne jesienne popołudnie. Czytając o głębokim uczuciu, jakie żywili do siebie jej bohaterowie zrobi nam się ciepło na sercu. Będą też momenty wyciskające łzy wzruszenia, a nawet smutku. Jest to wartościowa i skłaniająca do refleksji książka, którą polecam każdemu wrażliwemu człowiekowi. Wszystkim początkującym autorom życzę tak udanych debiutów, bowiem pan Zawioła stworzył coś pięknego i nietuzinkowego. 

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu G+J.

sobota, 29 października 2011

22. "Blitzkrieg 1939. Marsz na Warszawę" Leo Kessler


Autor: Leo Kessler
Tytuł: Blitzkrieg 1939. Marsz na Warszawę
Wydawnictwo: Erica
Liczba stron: 328
Ocena: 4/6


Blitzkrieg 1939. Marsz na Warszawę to kolejne dzieło Leo Kesslera – brytyjskiego pisarza i historyka, który był czołgistą podczas II wojny światowej. Z pod jego pióra wyszło ponad 300 opowiadań i powieści traktujących o największym w historii świata konflikcie zbrojnym. Tu fakty mieszają się z fikcją literacką i osobom niezorientowanym w historii trudno jest je od siebie oddzielić. Nie są to suche fakty, więc nie można traktować jego powieści jako podręczników, czy wiarygodnych źródeł, bo chyba nie takie było założenie.  Jednak dzieło w pełni ukazuje obraz początków wojny. Autor skupia się przede wszystkim na przedstawieniu stron zaangażowanych w konflikt, jako zwykłych ludzi. Możemy wczuć się w rolę osób, które wtedy żyły, zostały zmuszone do walki i za wszelką cenę starały się przeżyć.

Akcja powieści biegnie dwoma, przeplatającymi się torami. Z jednej strony mamy parę angielskich agentów, których zadaniem jest zdobyć i przywieźć do Londynu legendarną Enigmę. Obserwujemy trudy ich podróży, która już na samym początku okazuję się być trudniejsza, nić przypuszczali. Pozbawieni dokumentów znajdują się w nazistowskim, policyjnym Berlinie, gdzie nawet brak salutu może okazać się zgubą. Mamy tu dwa, zupełnie odmienne charaktery. Kapitan Fflukes to przedstawiciel wyższej klasy angielskich dżentelmenów, przywiązany do tradycji i ceniący ponad wszystko honor. Jego towarzysz – Bull jest młodym, aczkolwiek inteligentnym i silnym człowiekiem, który w Starej Firmie znalazł się jakby przypadkiem. Obojgu trudno jest się porozumieć z czego wynika wiele, czasami komicznych i absurdalnych sytuacji. Drugi tor powieści ukazuje nam sytuację, jaka panuje w obozie Niemców. Poznajemy wielu dowódców, dla których pięcie się po szczeblach kariery i chęć zabłyśnięcia przed Führerem są ważniejsze niż życie ich ludzi. Mamy do czynienia również ze zwyczajnymi, szarymi żołnierzami zmuszonymi do walki w imię Rzeszy. Większość z nich to członkowie Elitarnego Batalionu Szturmowego SS Wotan, który został przeznaczony do wykonywania najtrudniejszych misji.

Po Blitzkrieg 1939… sięgnęłam, ponieważ ogromne wrażenie wywarła na mnie Krwawa góra Leo Kesslera. Niestety w przypadku omawianej powieści zabrakło tego odczucia. Mimo wielu zwrotów akcji, w które obfituje, przez większą część po prostu nudziła. Opisy mało znaczących sytuacji, czy osób dłużyły się niemiłosiernie, przez co oczy same zamykały się ze znużenia. Byłam bardzo zdziwiona takim stanem rzeczy, ponieważ gdy pierwszy raz zetknęłam się z dziełem autora, nie mogłam się od niego oderwać. Postanowiłam zrzucić to na karb tłumacza, bowiem nie chciałabym, żeby moja przygoda z autorem tak szybko się skończyła. Jednak pomimo swych dłużyzn Blitzkrieg obfitował w bardzo wiele interesujących informacji i przemyślanych zwrotów, co ratuje lekturę w moich oczach.

Polecam to dzieło zwłaszcza osobom, dla których historia zawsze była złem koniecznym. Ja, dzięki książkom Leo Kesslera polubiłam naukę o dziejach, stała się ona dla mnie czymś więcej niż datami i nazwiskami. Obok faktów, mamy tu interesującą fabułę, żywych, nietuzinkowych bohaterów i sytuacje, które mogłyby mieć miejsce w rzeczywistości. Znajdziemy tu często brutalne opisy, które w sposób bezpośredni ukażą okropieństwa jakie niesie ze sobą wojna. Zachęcam do lektury, zarówno tej, jak i innych powieści autora. Czytelnicy z pewnością się nie zawiodą, a być może znajdą kolejne zainteresowanie?

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu Erica.

wtorek, 25 października 2011

21. "Medytuj, a będzie ci dane" Esther i Jerry Hicks


Autor: Esther i Jerry Hicks
Tytuł: Medytuj, a będzie ci dane
Liczba stron: 156
Ocena: 3/6


Książki traktujące o astro psychologii i wszelkie pseudonaukowe podręczniki mówiące jak osiągnąć szczęście w kilku krokach omijam szerokim łukiem. Nie wierzę w ich cudowną moc i uważam je po prostu za stek bzdur. Jednak w dzisiejszych czasach, gdy tak trudno jest przejść przez życie spełnionym, coraz więcej osób korzysta z tego typu poradników. W czym tkwi ich sukces? Być może działają i dlatego właśnie sięga się po nie tak często. Z drugiej strony, wiele osób twierdzi, że mimo iż w ich życiu nie zmieniło się wiele po lekturze podobnej pozycji, stanowczo odmieniło się ich podejście do egzystencji, spraw duchowych i doczesnych. Przez przypadek w moje ręce trafiło dzieło państwa Esther i Jerry’ego Hicksów, których prace stały się hitami w wielu krajach.

Medytuj, a będzie ci dane to podręcznik i audiobook do realizacji marzeń, o czym informuje nas okładka. Ta mała i niepozorna książeczka została podzielona na cztery rozdziały dotyczące medytacji oraz wprowadzenie mówiące nam jak się do niej przygotować. Każda część dotyczy innego aspektu naszego życia, mamy więc Ogólny Dobrostan, Obfitość finansową, Fizyczny Dobrostan i Relacje. W pierwszej dowiemy się jak poprawić ogólny stan naszej świadomości, nauczymy się prawidłowo oddychać i zmieniać nasze poglądy. Kolejna, jak sama nazwa wskazuje ma być kluczem do sukcesów finansowych, które, zdaniem autorów, nie zależą wcale od naszej ciężkiej pracy, lecz podejścia. Podobnie jest zresztą ze zdrowiem i relacjami z innymi ludźmi – wystarczy zmienić nastawienie, a osiągniemy sukces. Państwo Hicks, przekazują nam wiedzę płynącą od tajemniczych, wysoko rozwiniętych duchowych bytów zwanych Abrahamem, które przemawiają przez Esther. Są to istoty przepełnione miłością i dobrocią, których przesłanie ma zaprowadzić nas ku Połączeniu z Istotą Wewnętrzną i mocą naszej jaźni.

Książka pisana jest językiem zazwyczaj prostym, lecz pełnym ozdobników i tajemniczych nazw własnych. Podczas czytania odnosi się wrażenie, że pisali ją ludzie tak zaangażowani, że aby uczynić ją lepszą, wprowadzili zbyt wiele udziwnień i niepotrzebnych słów. Przez to lektura po krótkim czasie zaczyna męczyć i trzeba mocno się skupić, by zrozumieć, co autorzy mieli na myśli. Nieodzownym elementem podręcznika jest audiobook. Według słów państwa Hicks, ma on pomóc nam w medytacji. Spodziewałam się płyty ze spokojną muzyką, ewentualnie instrukcjami wydawanymi przyjemnym i odprężającym głosem. Jednak pani lektor, zamiast pomóc, jedynie przeszkadza. Swym monotonnym głosem opowiada o tym, co powinniśmy robić, co się dzieje kiedy oddychamy i wręcz wydaje nam rozkazy kiedy powinniśmy zrobić wdech, a kiedy wydech. Nie miałam przyjemności zapoznać się z wersją oryginalną, dlatego trudno jest powiedzieć, czy to kwestia polskiego wydawcy, czy zaplanowany zabieg. Na pochwałę zasługuje bardzo miłe dla oka i estetyczne wydanie książki. Rogi stron, ich numery i cytaty Abrahama zostały opatrzone ornamentami oraz fikuśnymi zawijasami – wszystko w odcieniach fioletu.

Medytuj a będzie ci dane polecam przede wszystkim osobom znającym się na temacie i hobbystom astro psychologii. Z pewnością znajdą tu dla siebie wiele cennych wskazówek i być może Hicksowie trafią do grona ich ulubionych autorów. Czytelnicy, którzy nie mieli w rękach podobnej lektury, a nie są uprzedzeni do tematyki powinni chyba zacząć od wcześniejszych dzieł badaczy, bądź dowiedzieć się czegoś więcej o Prawie Przyciągania. Dla laików lektura ta może się okazać zbyt skomplikowana i męcząca.

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu Studio Astropsychologii.

20. "Dzienniczek zakręconej nastolatki 4" Renata Opala


Autor: Renata Opala
Tytuł: Dzienniczek zakręconej nastolatki. Część 4
Wydawnictwo: Skrzat
Liczba stron: 189
Ocena: 6/6


Renata Opala to autorka, która od lat pisze powieści i opowiadania dla dzieci. Jej twórczość jest doceniana zarówno przez najmłodszych, jak i ich rodziców. Dzięki ogromnej popularności i ponadczasowym wartościom, Dzienniczek zakręconej nastolatki doczekał swojej czwartej części. Przygody głównej bohaterki są opatrzone ilustracjami Agnieszki Kłos-Milewskiej, które uprzyjemniają lekturę oraz w sposób dosłowny i zabawny przedstawiają opisywane wydarzenia.  

Asia skończyła szkołę podstawową i stanęła przed wyborem gimnazjum. Wakacje miała spędzić, jak zwykle na wsi u babci, jednak z pomocą przyszedł szkolny kolega, który zaproponował wspólny wyjazd nad morze do swojej cioci. Bohaterowie spędzali czas pomagając w pensjonacie, przesiadując na plaży i pływając w ciepłym Bałtyku. Wszystko skomplikowało się, gdy podczas jednej z dyskotek poznali grupę harcerzy. Joasia zakochała się w jednym z nich bez pamięci. Czy z wzajemnością? I co na to Mikołaj?  Tego i wielu innych rzeczy dowiemy się czytając czwartą część jej przygód, które cieszą się niesłabnącą popularnością.

Dzienniczek zakręconej nastolatki to optymistyczna i pełna humoru lektura skierowana do najmłodszych czytelników. Bohaterka jest dorastającą na naszych oczach dziewczynką, przed którą pojawiają się coraz trudniejsze decyzje. Jej trochę naiwne podejście do ludzi i świata jest równoważone mądrymi przemyśleniami i dobrym postępowaniem. To osóbka szalenie pomocna i odpowiedzialna, jak na swój wiek. Joasia jest bohaterką, z którą dzieci mogą się identyfikować, a której problemy dotykają właściwie wszystkich dorastających ludzi. Pozycja tym bardziej przypadnie do gustu dzieciom, gdyż Asia wielokrotnie wtrąca tu teksty piosenek, czy cytaty z filmów. Dzięki temu odnosi się wrażenie, że jest to prawdziwe i współczesne.

Książka Renaty Opali jest świetną lekturą, godną polecenia czytelnikom dopiero zaczynającym swą przygodę z literaturą. Przekazuje dobre wartości, porusza uniwersalne problemy, śmieszy, czasami porusza i jest przepełniona optymizmem. Spodoba się też niejednemu rodzicowi, który będzie mógł zrozumieć pewne problemy, z którymi ma do czynienia jego pociecha. Dostarczy nam chwil wesołych i tych przepełnionych refleksjami. Z pewnością każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Osobom, które nie miały przyjemności poznać Asi, jej przyjaciół i rodziny polecam lekturę pozostałych trzech części Dzienniczka zakręconej nastolatki.

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu Skrzat.

piątek, 21 października 2011

Premiera



Autor: Keri Arthur
Przekład: Kinga Składanowska
Tytuł: Zew nocy 3. Kuszące zło
Wydawnictwo: Erica
Liczba stron: 430
Wymiary: 125x195 mm
Okładka: miękka


W świecie bez ograniczeń, nie ma nic bardziej uwodzicielskiego niż Kuszące zło…


 Długo oczekiwana premiera 3 części bestsellerowej serii Zew nocy pt. Kuszące zło, australijskiej pisarki Keri Arthur już w księgarniach!

W świecie magii i pokus, nocą budzą się do życia piękni, przeklęci i pożądani.

Riley Jenson musi jednak działać na własną rękę. Jest niespotykanym połączeniem wampira i wilkołaka, pracującym dla organizacji, której głównym celem jest utrzymywanie porządku w świecie nadprzyrodzonych stworzeń. Ufając przełożonym i kochankom niewiele więcej niż swoim najgorszym wrogom, Riley gra według własnych zasad. Jej nową misją jest przeniknięcie do potężnie strzeżonego pałacu rozkoszy, którego właścicielem jest przestępca znany jako Deshon Starr - szaleniec od lat zajmujący się genetyką.
Gdy wokół Riley zaczynają kręcić się dwaj seksowni mężczyźni - opanowany i niesamowicie uwodzicielski wampir oraz gorący wilkołak - i zaczynają walczyć ze sobą o jej względy, Riley musi zachować zimną krew. Jeśli ocali świat przed Deshonem Starrem, ocali też samą siebie…

Ta paranormalna seria staje się coraz lepsza z każdą następną książką… ekscytująca przygoda, która daje wszystko co trzeba do znakomitej zabawy – seksownych zmiennokształtnych, gorących wampirów, dziki niekontrolowany sex i szczyptę prawdziwej miłości, która może okazać się wieczna.
FreshFiction.com

Keri Arthur zręcznie splata trzymającą w napięciu fabułę z upojnym
romansem w, nader przyjemnej, rzeczywistości Melbourne. Seksowne
wampiry, namiętne wilkołaki, nieposkromiony, śmiały i przyjemny sex
musi się wam spodobać. Błyskotliwa, seksowna i dobrze
zaplanowana historia. "Wschodzący księżyc" pozostawił mnie z marzeniem o
byciu wampirem… 
Kim Harrison



***


Serdecznie zachęcam do lektury.
Patronat Sztukatera.

wtorek, 18 października 2011

19. "Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek" Paweł Beręsewicz


Autor: Paweł Baręsewicz
Tytuł: Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek
Wydawnictwo: Skrzat
Liczba stron: 120
Ocena: 6/6


W dzisiejszych czasach, trudno jest o książkę, która zaciekawi, rozśmieszy i przy okazji przemyci do umysłu młodego Czytelnika trochę dobrych wartości. Dzieci szybko rosną, czasami nawet za szybko, dlatego tak ważne jest pokazywanie im odpowiednich dla wieku lektur. Zmierzch, mimo iż modny, nie nadaje się na pouczającą, aczkolwiek dostarczającą rozrywki pozycję dla najmłodszych. Na szczęście, na naszym rodzimym rynku pojawiają się autorzy, mający wielki talent do przykuwania uwagi. Paweł Beręsewicz, autor lubianych powieści o rodzinie Ciumków, serwuje nam kolejną pozycję dla dzieci. Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek to książka tak zabawna, a przy tym realna, że grzechem byłoby przejść obok obojętnie. Nie dziwi więc, że została wyróżniona w konkursie Nagroda Literacka imienia Kornela Makuszyńskiego.

Nasz główny bohater, a zarazem narrator, wiedzie dość spokojne i pozbawione większych problemów życie, dopóki w jego klasie nie pojawia się nowa dziewczynka. Kaśka Kwiatek od początku zyskuje zainteresowanie całej grupy – w końcu przyjechała z Nowego Jorku. Co więcej jest ciekawska, inteligentna, przebojowa i oczywiście ładna. To właśnie w niej, musiał zakochać się Jacek – przeciętny, któremu riposty przychodzą z dużym opóźnieniem, w dodatku każdą niemal konkurencję przegrywa z którymś kolegą z klasy. I jeszcze to przezwisko nadane mu przez rodziców – Pimpuś. Jednak młody człowiek nie ma zamiaru się poddać, wymyśla kilka misternych planów, które mają pomóc mu zawładnąć sercem dziewczyny.

Książka przepełniona jest inteligentnym humorem – zarówno sytuacyjnym, jak i słownym. Nie brak tu momentów, które właściwie każdy może umieścić w swojej przeszłości. Docinki rówieśników, rodzice przynoszący wstyd swym zachowaniem, to motywy pojawiające się w życiu każdego dziecka. Dzięki umieszczeniu ich w książce młodzi Czytelnicy mogą utożsamiać się z bohaterem i lepiej wczuć w jego rolę. Każda próba zakochania Kaśki, z których początkowe, jak się można domyślić są nieudane, jest tak fantastycznie przemyślana, że człowiek zastanawia się czy bić brawo za odwagę i pomysł, czy śmiać się do rozpuku. Co więcej, po każdej porażce Jacek mówi o tym, jak to jego koledzy zaimponowali dziewczynie. Bardzo podobało mi się, że bohater potrafi przyznać się do błędów i jest krytyczny w stosunku do samego siebie, dzięki temu jest postacią bliższą, bardziej realną.

Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek jest lekturą wartą polecenia wszystkim najmłodszym Czytelnikom i ich rodzicom. Dzieciaki spędzą miłe chwile, wypełnione śmiechem, zauważą, że problemy, z którymi się borykają dotyczą nie tylko ich samych. Rodzice będą mogli zapomnieć o problemach dnia codziennego i choć na chwilę wrócić do czasów swego dzieciństwa. To książeczka zaledwie stu stronicowa, ale tak optymistyczna, ciepła i zabawna, a przy tym pełna zwrotów akcji, że przykuje uwagę na dłużej. Prosty język i klasyczne motywy z pewnością trafią do dzieci. Jestem przekonana, że przypadnie do gustu zarówno docelowym odbiorcom, jak i ich opiekunom.

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu Skrzat

18. "Strzeż się psa" Izabela Szolc


Autor: Izabela Szolc
Tytuł: Strzeż się psa
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 168
Ocena: 6/6


Towarzyszą nam  właściwie odkąd tylko istniejemy, pocieszają, przytulają, bronią i przede wszystkim – bezgranicznie kochają. Mowa oczywiście o naszych czworonożnych przyjaciołach, psach. To właśnie dla nich powstał niezwykły psi kryminał Strzeż się psa, autorstwa Izabeli Szolc. Mojemu Shariatowi bardzo się spodobał. Gdy czytałam mu na głos udawał, że śpi, jednak ja wiem swoje. Widziałam jak strzyże uszami podczas najbardziej emocjonujących momentów, mnie nie oszuka. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób z powątpiewaniem pokręci głową i pomyśli Taa, akurat pies rozumie, co się do niego mówi… Niedowiarkom polecam lekturę książki, która jest prawdziwym hołdem złożonym psiej inteligencji.

Albrecht to pięcioletni bloodhound i jedyny wierny towarzysz swojej pani Laury. Kocha ją miłością iście psią – nieograniczoną, zaborczą, często zazdrosną. Cierpliwie znosi jej kolejnych adoratorów, mimo że zajmują mu miejsce w łóżku, wysłuchuje licznych monologów i wytrzymuje dość częste ataki furii. Jak to zwykle bywa w powieściach, psi detektyw może liczyć na swojego pomagiera, w tym wypadku basseta Tofika. Nie zabrakło oczywiście ukochanej, pięknej charcicy – niestety tutaj Al będzie musiał zadowolić się jedynie miłością platoniczną. Jednak nie czas na miłostki, w okolicy giną psy i nasz bohater postanawia zająć się tym osobiście. Podczas śledztwa, oprócz sąsiadów Albrechta poznamy charyzmatyczną kotkę i nawiedzonego teriera gryfika o wdzięcznym imieniu Jeremiasz. Z tym ostatnim będą niemałe problemy, w końcu kto słyszał, by narkotyzować psiska grzybkami i przy tym wykładać im swą ideologię?

Książka Izabeli Szolc dostarczyła mi niesamowicie miłych chwil. Wypowiedzi i przemyślenia Albrechta często sarkastyczne, tudzież przepełnione ironią, powoływanie się na znanych filozofów, wtrącenia po włosku, bądź w łacinie sprawiają, że jest to wielowymiarowa i barwna postać. Wielu autorom trudno jest przedstawić człowieka w tak przemyślany i realistyczny sposób, a Al to przecież pies. Niezwykły talent pisarski przejawia się również w płynności z jaką napisana jest pozycja. Czyta się ją lekko, miło i z uśmiechem na ustach. Jedynym mankamentem jest jej objętość. Niespełna dwieście stron, z których każda dostarcza wrażeń to stanowczo za mało i po skończeniu odczuwa się pewien niedosyt. Jednakże autorce nie należą się szykany, lecz zachęta do stworzenia czegoś więcej, być może kolejnej części przygód bloodhounda?

Strzeż się psa należy polecić przede wszystkim miłośnikom czworonogów. Lektura ta, dostarczy im wyjątkowej rozrywki i skłoni do licznych przemyśleń. Przedstawione tu zwierzaki myślały, czuły, rozumiały nawet więcej niż powinny. A co, jeśli w naszej rzeczywistości jest podobnie? Może się to wydawać trywialne, lecz nikt nigdy nie udowodnił, że jest inaczej. Może nasi czworonożni przyjaciele pojmują więcej, niż sądzimy, tylko nie potrafimy tego dostrzec? Kolejnym powodem, dla którego gorąco zachęcam do przeczytania książki jest szczytny cel jakiemu służy. Całkowity dochód z jej sprzedaży przekazany jest na rzecz fundacji Viva!, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Powieść ma jeszcze jedną, ogromną zaletę – dzięki niej zaczęłam przywiązywać więcej uwagi do mojego pupila i poświęcać mu każdą wolną chwilę. Myślę, że taki wpływ będzie pożyteczny zarówno dla właścicieli, jak i ich czworonogów. Gorąco zachęcam do lektury dzieła pani Izabeli Szolc, jestem przekonana, że Czytelnicy spędzą przy niej naprawdę miły i zarazem wesoły wieczór.

***
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu Oficynka